Każda okazja jest dobra, żeby zjeść coś dobrego. Tak samo, jak każdy dzień może być pierwszym dniem zmiany. Mój kolejny „pierwszy dzień” nastąpił grubo ponad dwa lata temu, wystarczy zerknąć na ostatni wpis o faworkach 🙂 Po wielu latach diety bezmlecznej, opartej na produktach zdrowych i nisko przetworzonych, okazało się, że czas iść dalej. To „dalej” miało swoje etapy: – dieta warzywno-owocowa dr. Ewy Dąbrowskiej, – dieta bezglutenowa, bezmleczna i bezjajeczna, uwzględniająca moje nietolerancje pokarmowe, – moja aktualna dieta – AIP (the Autoimmune Protocol). W ciągu tego czasu wydawało mi się, że nikt nie będzie chciał czytać o moich bezglutenowych przygodach (tak, wiem, boom :), a tym bardziej o AIP… Następnie pojawiło się Dziecko. Wymagające uwagi. A potem okazało się, że dieta zmienia nie tylko zawartość talerza, ale może też uzdrawiać ciało i ducha. Wiele osób dostrzega te zmiany i zadaje pytania. Żeby zaspokoić ich głód, dosłowny, dziś jest mój pierwszy, choć już drugi raz na tym blogu. Zapraszam ponownie 🙂 ps. poza tym w kuchni głównie improwizuję i czuję się bezradna, kiedy Mężczyzna prosi, żebym zrobiła „te ciasteczka co ostatnio, były idealne”, a ja mam z tyłu głowy „szkoda, że nie zapisałam tego przepisu..” i choć codziennie powstaje coś nowego, czasami warto mieć dobrą bazę 🙂
Czekam na nowe przepisy, szczególnie dotyczące diety bezglutenowej.. powodzenia !